czwartek, 2 lutego 2017

#10 - częsć 1

KIM
- Jesteś zła? - zapytał nagle chłopak. - Tak cicho siedzisz i.. Nic nie mówisz.
- Nie jestem zła. - zawiadomiłam chłopaka posyłając miły uśmiech. Na prawdę nie byłam zła. To, że nazwał mnie swoją.. Właściwie to zainsynuował to tylko ale ja to zrozumiałam tak, ze jestem przez niego zajęta i Zayn nie ma prawa mnie tknąć! Było by wprost magicznie gdyby to okazało się być prawdą. No marzyć zawsze można! - Na prawdę. - Gdy byliśmy już przed moim domem wysiadłam z samochodu. Byłam pewna, że rodziców nie ma więc zaproponowałam chłopakowi aby do mnie wpadł. Zgodził się. Gdy byliśmy już w domu pokierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Weszliśmy po schodach a ja zaprowadziłam go na koniec korytarzy gdzie znajdował się mój pokój. Otworzyłam dębowe drzwi i wpuściłam go do środka. W moim pokoju przeważał jasny brąz i biel jak i beż. Lubiłam takie smutniejsze kolory.. Chociaż białego nie mogę nazwać smutnym.

Ja bardzo lubię! Chłopak usiał na łóżku. Chwile później spostrzegłam, że na nim leżał. - Chyba Ci wygodnie, prawda?
- Bardzo! - poinformował mnie Top. - Szkoda, że w naszym hotelu nie ma tak wygodnych łóżek..
- Co ty gadasz!? Jak u ciebie spałam to czułam się jak królowa w takim miękkim łożu! - zaśmiałam się.
- Moje łóżko tam w Korei to dopiero wygodne. Kiedyś z resztą sama będziesz miała okazje sprawdzić.. - powiedział spierając się na łokciach.
- Co? - zaczęłam się śmiać. - To trochę zabrzmiało jak.. A nie ważne. - powiedziałam. Nie dokończyłam bo wole nie zrobić z siebie kretynki.. Mu pewnie nie chodziło o sex! Ale to mężczyzna więc nie ma czego się dziwić!
- No dokończ! - zaśmiał się wstając i podchodząc do mnie. Złapał za rękę i pociągnął za sobą na łóżko.
- Co ty robisz? - mówiłam zachodząc się ze śmiechu - Proszę nie łaskocz mnie.. - starałam się mówić przez ten śmiech który właśnie mnie ogarnął a jego dłonie wędrowały łaskotliwie po tych najbardziej unerwionych miejscach. Nie dość, że to bardzo łaskotało to jeszcze ja śmiałam się jak open tana. Wyszłam na oszołoma.. Genialnie. - Pro.. Proszę przestań! - protestowałam
- To mnie pocałuj! - powiedział nagle a ja jak na zawołanie zpowarzniałam. Ciągle nie wierzyłam, że właśnie to powiedział. Chciał mnie pocałować.. A ja dosłownie tylko o tym marzyłam. Od kąd go poznałam.. Nie tyle co w prawdziwym życiu ale i w moich snach gdy poznałam ich muzykę.
- Nie śmieszny żart. - powiedziałam wstając z łóżka i usiadłam dosłownie na samiusieńkim rogu. - Nie mów tak więcej.
- Tyle, że to.. To nie był żart. - odpowiedział przysuwając się do mnie.
- Top to nie śmieszne.. - zsumowałam po czym wstałam a on dosłownie wstał sekundę po mnie. Złapał za rękę i przysunął w swoją stronę. Byłam bardzo ale to bardzo blisko niego. Serce biło mi jak oszalałe.. Straciłam kontakt z czym kol wiek i kim kol wiek. Chciałam jednego aby znaleźć się w jego ramionach... Aby jego usta znalazły się na moich.
- Umówisz się ze mną? - zapytał łapiąc się za kark. Czy ja się właśnie przesłyszałam? Boże jeśli to nie zwidy to daj mi jakiś znak. - Bo.. Wpadłaś mi w oko. I chciałbym pogłębić tą znajomość. O ile ty myślisz podobnie to.. Może dzisiaj wieczorem?
- Na prawdę chcesz pójść ze mną na randkę? - zapytałam dla pewności czy aby na pewno się nie przesłyszałam.
- Tak na tysiąc procent! - To ja na tysiąc procent się zgodzę. Ej.. to powinnam powiedzieć na głos!
- Tak! - uśmiechnęłam się. Chwila.. Nie powiedziałam tego jakoś zbyt bardzo entuzjastyczne? Jeszcze sb pomyśli, że jestem wariatką która jest w nim szaleńczo zakochana.. - Em.. Znaczy tak. - powiedziałam już bardziej spokojnie. Na co on się tylko zaśmiał i uśmiechnął. Chwila! Czy on się rumieni? O Boże to takie uroczeee!
-To może o 19:00? - zapytał przeczesując swój artystyczny nieład na głowie.
- Zdąrzę się przygotować.- uśmiechnęłam się i cofnęłam o krok. Młody mężczyzna nie był mi dłuży i przysunął się właśnie krok bliżej.
- Jesteś taka śliczna.. - powiedział łapiąc za niesforny kosmyk który wywinął się z mojej kity. Przeczesał go za ucho. Na co oczywiście ja zrobiłam się cała czerwona. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam się głupio śmiać. - Powiedziałem coś nie tak?
- Jestem śliczna?
- Bardzo. - znowu zaczęłam się śmiać. Gdy już się ogarnęłam spojrzałam na niego. Czuł się raczej nieswojo moim zachowaniem. - Nie rozumiem dlaczego się ze mnie śmiejesz. Mówię co myślę.
- Przepraszam. Mało kiedy słyszałam, że jestem śliczna od mega gwiazdy!
- To teraz się już przyzwyczajaj. Będę już wracał do hotelu. Musze załatwić jeszcze jedną ważną sprawę. - zawiadomił mnie po czym złapał za okulary przeciwsłoneczne które położył wcześniej na Szawce obok łóżka i wychodząc pocałował jeszcze tylko w rękę i.. Oj czemu ja o tym tak normalnie myślę. On mnie pocałował w rękę! Jestem tym tak bardzo zjarana, że nawet sobie nie wyobrażacie! Pierwsze co zrobiłam gdy chłopak opuścił mój dom to zadzwoniłam do Luny. Kazałam natychmiastowo stawić się jej w moim domu. Nie minęło pół godziny jak Luna zjawiła się w moim domu. Była godzina 15:00.
- Jezu wiesz jak mnie wystarczyłaś?
- C tak długo? -zapytałam z lekkimi wyrzutami.
- Byłam jeszcze w domu odłożyć swoje rzeczy ze szkoły i tata mnie podwiózł przy okazji. Mów co się stało bo się aż martwię.
- Umówiłam się na randkę. - powiedziałam bardzo spokojnie. Chwile później obie zareagowałyśmy na to piskiem.
- Boże nawet nie wiesz jak ja się ciesze! - krzyknęła. Jak powiem jej z kim się umówiłam to opadnie jej szczęka. - A z kim idziesz?
- Z panem Choi. - powiedziałam dumnie siadając na łóżku. Założyłam nogę na nogę aby to pokazać jak dumnie się czuje.
- Ale, że niby z Topem? Nie no nie wierze! - krzyknęła - Nawet sobie nie wyobrażasz jakie masz szczęście, że z nim idziesz! Dziewczyno zazdroszczę! Ale.. Musisz wyglądać wprost idealnie! Teraz idź się wykom pać! Ja ogarnę dla ciebie jakiś strój. Pomalować to pomalujesz się sama bo ja nie umiem kogoś malować. Uczesać Cię mogę..
- Wiesz.. Włosy to ja chyba rozpuszczę. A co do makijażu nie będzie on jakiś bardzo wyzywający.- powiedziałam idąc  w stronę łazienki. Nalałam wody do wanny i wzięłam dosyć szybką kompiel. Gdy byłam już wy kompana wytarłam mokre ciało i w szlafroku wyszłam z łazienki. Chwyciłam z bieliznę o której kompletnie zapomniałam. Luna jedynie się ze mnie zaczęła śmiać. - Daj mi minute. - powiedziałam po czym szybko weszłam do łazienki. Włożyłam bieliznę i na plecy zarzuciłam szlafrok. Weszłam do swojego pokoju a tam już Czekała Luna z kilkoma pomysłami w czym to ja mogę pójść. - Masz coś ciekawego?
- Oj mam! - powiedziała entuzjastycznie - Jako, że Top jest raczej facetem lubiącym imprezować, być w centrum uwagi i w ogóle.. To zauważyłam jak on uwielbia gdy poświęcasz mu swoją całą uwagę! Jest wtedy taki.. Spełniony!

- Oj no wiem. G mówił mi, że Mr. Choi jest typem samotnika. Mało kiedy wychodzi z chłopakami do kina czy na pizzerie. Ale powiedział, że od kąd jest w Nowym Yorku to bardziej otworzył się na otoczenie i chętnie wychodzi z domu. Od razu pomyślałam, że to twoja sprawka., I nie myliłam się! Chce aby Top zobaczył Cię w wydaniu takiej Bad Girl która wie czego chce! Oczywiście przy tym masz zostać sobą.. Bo taka właśnie podobasz mu się najbardziej. - Co za kazanie.. pomyślałam.
- Długo jeszcze? -zaśmiałam się
- Pomyślałam o czymś takim. - powiedziała wyciągając z szafy czerwone kozaczki za kolana i czerwoną zwiewną sukienkę z długimi rękawami. - Wyglądasz przy tym dziewczęco delikatnie a za  razem niegrzecznie. Ale mam też coś takiego!To zdecydowanie moja ulubiona sukienka z całej twojej szafy! - powiedziała wyciągając czarną koronkową sukienkę z dość dużym dekoltem.
- A buty jakie bym miała do tego wsiąść? - zapytałam.
- Myślałam na czymś bardzo dziewczęcym. Są to czarne spiczaste szpilki obwiązane wokół kostki. Ty bardzo lubisz takie buty. Nie są może jakieś za wygodne ale raczej nie będziecie chodzić nie wiadomo gdzie i jak długo. Myślę, że pójdziecie do restauracji na jakąś kolacje a później weźmie Cię może do.. Hm..? Może do kina samochodowego?! To by było takie cudowne! - Ach te jej wymysły. Ona marzy o takiej randce! Ja nie Lubie przepychu. Wole gdy po prostu idziemy na spacer po parku albo gdy siedzimy gdzieś tylko we dwoje oglądając jakiś głupi film.
- To którą wybierasz?
- Tą czerwoną! Nie chce aby pomyślał sobie, że jestem młodą sucz która czeka na jaką kolwiek okazję na sex. A ta sukienka pasuje na Sylwester albo jakąś mega Imprezę bo mówi : Kurwa! Ta dziewczyna to Bogini!
- Pożyczysz mi ją kiedyś?
- Pewnie. - powiedziałam po czym spojrzałam na zegarek. Była już godzina 17:00. Nie wierze, że wszystko tak szybko leci. Razem z Luną poszłyśmy do kuchni coś jeszcze zjeść Gdy nagle wybiła godzina 18:00. Poszłyśmy znowu do mnie. Przebrałam się w wybraną stylizacje i poszłam do łazienki umalować. Luna miała zrobić mi włosy ale pomyślałam, że nie chce się jakoś bardzo pindrzyć.
- Słusznie mówisz. Pomyśli, że bardzo Ci zależy.. Chyba nawet za bardzo! - zaśmiała się Luna - Proste włosy pasują do tej sukienki. A te kozaczki wydłużają Ci nogi. Wyglądasz idealnie! - podsumował mnie moja przyjaciółka. - A powiem Ci dopóki go jeszcze nie ma. Wiem, że podoba Ci się ten chłopak. Ale jeśli poczujesz, że coś jest nie tak.. W sensie gdyby powiedział coś co by Ci się nie spodobało albo zrobił to jak najszybciej zapomnij o Topie.
- Top taki nie jest!
- Nie znasz go jakoś bardzo dobrze! Przy tobie może być miły i kochany a przy kimś innym może być jeszcze inny. Ja bardzo lubie i szanuję Topa ale i tak uważaj! - powiedziała gdy nagle w całym domu rozległ się dzwięk dzwonka do drzwi. - Już jest! - powiedziała ze słyszalnym szałem szczęścia w głosie.
- Życz mi szczęścia! Ja będe przed 22:00 w domu a do tego czasu pozostawiam mój dom w twoich rękach. Nie nabrudź tu jakoś bardzo! - zaśmiałam się i zeszłam po schodach aby otworzyć. Po drodze prawie się zabiłam ale.. Żyje! Jeszcze poprawiłam włosy i otworzyłam drzwi. Stał w nich Top! W ręku trzymał bukiet czerwonych róż. Wyglądał zabójczo.. Jego włosy były w tak idealnym nieładzie. Miał na sobie białą koszule i czarną marynarke która sięgała mu za pośladki. Do tego czarne spodnie i skurzany pasek. Jego stopy zdobiły bordowe Vansy.
- Wyglądasz.. Łaał. - powiedział na co się zarumieniłam.
- Ty też tak wyglądasz. - zaśmiałam się. - Te kwiaty to dla kogo? - zpaytałam.
- Dla ciebie.
- Dziękuje. Nie trzeba było.- uśmiechnęłam się po czym położyłam kwiaty na szawce. Idziemy?
- Idziemy? - zapaytałam
- Tak. - zasmiał się delikatnie łapąc mnie za ręke. Podeszliśmy w stronę jego samochodu. Otworzył mi drzwi po czym wsiadłam do auta a chwile później chłopak siedział tuż obok mnie na miejscu kierowcy. - Wyglądasz przepięknie. - powiedział przyglądajac mi się. Oparł głowe na oparciu ciągle bacznie mi się przyglądając. Na pewno strzeliłam buraczka! To jest pewne! - Jesteś taka sexowna.. - zamruczał chłopak oblizując usta.
- A ty jesteś głupi.- zaśmiałam się
- Definitywnie się zakochałem. - zsumował wszystko chłopak po czym odpalił auto a my ruszyliśmy ku przedmieściach Nowego Yorku. - Zabiorę Cię do mojej ulubionej restauracji w Nowym yorku. Przedwczoraj jedliśmy tam kolacje z chłopakami. Mają cudowne wino.
- Nie pijesz dzisiaj! - poinformowałam go
- Tak wiem. Muszisz bezpiecznie dotrzeć do domu.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz